Sektor budowlany od lat funkcjonuje pod silnym nadzorem regulacyjnym – i nie bez powodu. Stabilność konstrukcji, bezpieczeństwo użytkowników, zgodność z normami technicznymi i środowiskowymi to fundamenty, których nie da się pominąć. Z drugiej strony, zbyt rozbudowana biurokracja może hamować rozwój inwestycji, podnosić koszty i skutecznie zniechęcać do działania.
Nic dziwnego, że deregulacja od dawna pojawia się w rozmowach przedstawicieli branży jako sposób na odblokowanie potencjału rynku. I rzeczywiście – zmiany są wprowadzane stopniowo od 2014 roku, a w ich centrum znajduje się jedno założenie: uprościć, skrócić, przyspieszyć.
Co się faktycznie zmieniło?
Wśród najważniejszych decyzji warto wymienić m.in. złagodzenie wymagań dotyczących uprawnień budowlanych – skrócono obowiązkową praktykę, obniżono wymagane kwalifikacje dla niektórych specjalności. Jeszcze głośniej było o tzw. „domach bez formalności” – czyli możliwości budowy domów jednorodzinnych o powierzchni do 70 m² bez konieczności uzyskania pozwolenia. Wystarczy zgłoszenie i można zaczynać.
Dla inwestorów – realna oszczędność czasu i środków. Dla organów administracyjnych – mniej pracy. Dla całej branży – pozornie same korzyści.
Mniej papierów, więcej ryzyka?
Ale – jak to zwykle bywa – medal ma dwie strony.
– Z perspektywy prawnika specjalizującego się w budownictwie, deregulacja uprościła procesy i ograniczyła koszty, ale jednocześnie zwiększyła ryzyko błędów i konfliktów prawnych – ocenia Jędrzej Witaszczak, radca prawny w DSK Kancelaria.
– Uproszczenia przepisów przy braku odpowiedniej kontroli jakości mogą prowadzić do realizacji obiektów niespełniających wymogów technicznych czy środowiskowych.
To oznacza, że choć formalności jest mniej, to odpowiedzialność przeniosła się bezpośrednio na uczestników procesu budowlanego – projektantów, kierowników budów, inwestorów. A tam, gdzie brakuje jasnych zasad i nadzoru, łatwo o błędy, które mogą mieć poważne skutki.
Deregulacja może być narzędziem rozwoju, ale tylko pod pewnymi warunkami. Kluczowe jest wzmocnienie odpowiedzialności zawodowej, systemów nadzoru nad jakością prac, edukacji technicznej oraz czytelności przepisów.
W przeciwnym razie uproszczenia, które miały usprawniać, mogą stać się źródłem nowych problemów – tym razem nie administracyjnych, ale prawnych.
Artykuł „Budowlanka i transport czekają na deregulację”, zawierający komentarz Jędrzeja Witaszczaka, został opublikowany 27 marca 2025 roku na prawo.pl.